Muszę przyznać, ten to sobie poużywał, byli co prawda lepsi ale i tak liczba robi wrażenie
Nie lubię jeśli ktoś ocenia urodę aktorek/aktorów i sam tego nie robię...liczy się przecież talent;). No ale tutaj muszę ostro oponować..Gdzie Anette Bening jest mało urodziwa? W którym miejscu? Przecież za młodych lat była to naprawdę ładna aktorka, z figurą o której nie można powiedzieć złego słowa..
Nie bardzo rozumiem w jakim celu posiłkujesz się niesławnym i wyświechtanym frazesem o nieocenianiu urody aktorek... Co ten temat ma wspólnego z merytoryczną dysputą? Nic - to luźny, lekko głupkowaty temat, więc jak najbardziej na miejscu jest moja lekko cierpka uwaga pod adresem urody kobiety, które usidliła sławnego łamacza serc niewieścich. Nie jest przecież tajemnicą, że Beatty był kojarzony z takimi pięknościami jak chociażby Faye Dunaway, Julie Christie, Natalie Wood czy Jane Fondą. Na ich tle Annette Bening wypada miernie, bo i talent nie ten i uroda nie ta. Bening była i jest kobietą, której Stwórca poskąpił większej urody oraz uroku osobistego, czaru i seksapilu, co sprawie, że jest niezbyt interesująca.
Akurat to nie był wyświechtany frazes..Ja tak po prostu uważam. No i gust jak widzisz jest kwestią dyskusyjną;). Ja uważam, że Anette Bening można co najmniej postawić obok tych artystek, które wymieniłeś..Warren Beatty widocznie uważał podobnie;).
Nie był bo jest i będzie. Inna sprawa, że nie dość, że wyświechtany to nijak pasujący do kontekstu rozmowy. Rozumiem, że nie znasz kunsztu i dorobku aktorskiego Fondy i Christie skoro stawiasz Bening na równi z nimi. Cóż powodzenia w trwaniu w niewiedzy.
Ekhm.."nie był, bo jest i będzie"- to jest właśnie frazes..Natomiast to co ja napisałem to moje poglądy. Polecam dokładną analizę znaczenia słowa frazes;). Rozumowanie a domysły to dwie różne rzeczy. Kunszt aktorski i uroda również.
Poszczekujesz jak mały, zakompleksiony szczeniaczek - ani to mądre ani celne ani zabawne. Cóż grunt, że zapewnia Ci to satysfakcję i możesz sobie "pomerdać ogonkiem", ja jednak nie mam zamiaru brać udziału w tej zabawie - przywykłam do rozumniejszych interlokutorów - niech kto inny rzuci Ci kostkę.
Tyle, że to nie ja szczekałem i nie ja obrażałem. Świadczy o Twoim dość mało przyjemnym charakterze- ale to Ty już sama siebie znasz..uwierz, że żałuję że się odezwałem nie spodziewałem się frontalnego ataku jadem, wyzwisk itp..
Pierwsze słyszę, ale policzmy. Gdy to pisałeś miał 75 lat.
Załóżmy, że zaczął "obrabiać" laski od 18. roku życia. Bzykał więc przez 57 lat.
57 lat x 365 dni w roku = 20.805.
20.805 / 12.775 = prawie 1,63 dnia.
0,63 x 24h = 15,12.
To znaczy, że co dobę i 15 godzin musiałby bzyknąć inną kobietę.
I tak przez 57 lat, piątek, świątek, nawet gdy był obłożnie chory:-)